niedziela, 4 czerwca 2017

Moja autorska twórczość z przed... 3 lat ;)

                     Wizja równoległa

Ujrzał ją i się zakochał,
Wiedział, że nic innego i nikt nie będzie się dla niego liczyć tak jak "Ona" - była piękna, oczy i te usta, twarz otulona subtelnym makijażem i delikatnymi perfumami.
Chciałem ja przytulic, spojrzeć w jej oczy i zrozumieć dlaczego tak cudownej dziewczyny nikt przede mną nie docenił.
Złapałem ja w swe ramiona i trzymałbym ja tak całe życie,
Drżała w nich pod wpływem mojego dotyku, czułem bicie jej serca, szybkie bicie
Spojrzałem jej w oczy,
Widziałem jej przerażenie,
Czułem, że ma tysiąc wątpliwości
Chce je wszystkie rozwiać,
Chce pokazać jej, że może mi zaufać,
Chce otworzyć przed nią drzwi swojego życia tak żeby poczuła się bezpiecznie oraz to, żeby wiedziała, że nie musi się mierzyć sama ze sobą, że jestem i nie znikne :)  :*

Ujrzała go i się wystraszyła
Wiedziała że nie wie o nim nic
Prawie nic
Chciała do niego podejść
Uśmiechnęła się niepewnie
Dostrzegła w jego oczach Iskierki rozbawienia
Wiedziała, że go bawi tymi swoimi niepewnymi ruchami
Nie wiedziała czy będzie z "Nim" szczęśliwa,
Za dużo wszystko rozkładała i analizowała na części pierwsze
Nie potrafiła zaszaleć, poddać się chwili poleciec jak ptak
Wolno, leć!
Chciała z nim być, ale... No właśnie
Naszły ją wątpliwości
Miała łzy w oczach
Złapał ją w ramiona i namiętnie pocałowal
Trzymał ja tak długo
Nie chciał puścić ale wymykała mu się z rąk

1 komentarz:

  1. Witam serdecznie. Po przeczytaniu posta pomyślałem, że chętnie wypowiem się w tej kwestii. Bardzo ciekawie są tutaj ujęte dwa spostrzeżenia, mężczyzny, który jest zakochany jak i kobiety, która jest niepewna wszystkiego. Czytając go w całość dopiero wtedy ma się pełny obraz. Jak najbardziej całościowo tekst na plus, dobrze się to czyta i z wielką chęcią za jakiś czas przeczytam następne posty.

    OdpowiedzUsuń

Wesoły autobus wita Nas :/ (cz. 6)

Kolejny dzień... po nocnych wydarzeniach pozostał ledwie wyczuwalny niepokój. Tamten dzień był dla Mnie najlepszym i równocześnie najgorszy...